Obudziłam się w białym łóżku.Byłam przykryta śmiesznym kocem w bałwany.Zaczęłam zastanawiać się gdzie ja w ogóle jestem i jak się tu dostałam.A tak w ogóle to gdzie Paula? Przeczesałam ręką włosy i otworzyłam drzwi pokoju w którym się znajdowałam.Od razu usłyszałam na dole krzyki i zeszłam tam.
W kuchni stał Niall i Harry.Ich widok strasznie mnie rozbawił..Niall był w różowym ręczniku z pianą na głowie,a Hazza stał w żółtym szlafroku i kapciach-królikach.Nie wiem za bardzo o co chodziło,ale oboje się gonili.Zaczęłam się strasznie głośno śmiać.Kiedy zobaczyli,że przyglądam się ich 'zabawie' stanęli jakby ich ktoś poparzył.Niall w jednej chwili uciekł do łazienki.Harold pobiegł schodami na górę chichocząc.Z tego pośpiechu wywalił się na schodach i zjechał na tyłku na sam dół.
- Ej,nic Ci nie jest? - dziwna sytuacja..
- Nie,poza tym,że nie czuję tyłka.Jestem Harry - uśmiechnął się.Jakie on ma cudne zęby :o
- Ja Gabriel.
-W dziwnych okolicznościach się poznajemy,ale miło mi - podał mi rękę.
- Mi też.A tak w ogóle to gdzie ja jestem? - głupie pytanie,głupia odpowiedź.
- U nas w domu.Wieczorem Zayne nie wiedział co z tobą zrobić,bo w szpitalu zasnęłaś.Razem z Niall'em nie chcieli Cię tam samej zostawić,więc postanowili przywieść Cię do nas.Chyba nie jesteś zła? - i znowu ten boski uśmiech i te jego looooooki!
- Nie.A nie wiesz co z Paulą? - dopiero teraz sobie o niej przypomniałam.
- Niall powinien wiedzieć.A teraz wybacz,muszę się trochę ogarnąć - i znowu pobiegł na górę,tyle,że się nie wywrócił.Usiadłam na parapecie i przyglądałam się widokowi lasu.Drzwi łazienki otworzyły się i wyszedł z niej blondyn.Od razu poczułam zapach perfum.
- Przepraszam za tamto.Po prostu zapomniałem,że tu jesteś..- powiedział i spuścił głowę.
- Co ty nie przejmuj się mną.Mi powinno być głupio. Ym,właśnie,a nie wiesz co z Paulą?
- Twoja przyjaciółka ma dziś po południu wyjść ze szpitala.
-Dzięki.To ja już się będę zbierać..
- Nie chcesz zostać na śniadanie?
- Nie,śpieszy mi się.Może innym razem.
- A co ty na to,żebyś odwiedziła nas na obiedzie? Z twoją przyjaciółką oczywiście.
Z tego co myślałam to spodobała mu się Paula.Zresztą ona była śliczna,więc nie dziwne.
- W sumie to dobry pomysł.Tylko muszę spytać Paulin.
- Dobra.Masz tu mój numer,zadzwoń i powiedz co i jak.To do zobaczenia - powiedział Niall i pomachał mi ręką na pożegnanie.Uśmiechnęłam się i wyszłam z ich domu.Problem w tym,że nie wiedziałam gdzie jestem..Postanowiłam,że pójdę prosto.Po 15 minutach drogi natknęłam się na las.
W sumie to skrócę sobie drogę i przez niego może dojdę.Jak nie to się wrócę..W lesie było ślicznie.Wszędzie kwiatki i jakieś grzyby których nazwy nie znam.Słońce delikatnie przedzierało się przez korony drzew i słuchałam głosu ptaków.Szłam jakieś 30 minut i byłam strasznie zmęczona.
Nogi zaczęły mnie cholernie boleć i byłam głodna.Postanowiłam zawrócić..Tylko szkoda,że nie wiedziałam w którą stronę.Jej,no! Zaraz się spóźnię,a mam wybrać ze szpitala Paulę! Muszę się stąd szybko wydostać.Błądziłam jeszcze 15 minut.To już za długo.Siadłam na kamieniu pod drzewem i po raz pierwszy od pobytu w Londynie zachciało mi się płakać.Wyciągnęłam telefon.Paula nie odbierała.Pewnie telefon jest w domu.No to świetnie..Jedyny numer który mógłby mnie uratować to numer Nialla lub Zayne.Ale,który? .. Zaryzykowałam i zadzwoniłam do Zayne.Dziwne,że tu w ogóle był zasięg.Po chwili usłyszałam zaspany głos Zayne.
- Kto mówi? - powiedział.
- Cześć,tu ja Gabriel.
- A to Ty.Cześć - od razu zmienił ton na taki milszy.
- Słuchaj..
- To ty nie jesteś u nas? - przestraszył się.Chyba - Gdzie ty jesteś?
- No właśnie..Zgubiłam się.Śpieszyłam się i wyszłam.Jestem w jakimś lesie..Słuchaj,mógłbyś..-tu nie wiedziałam jak dokończyć zdanie.Bo,co mam powiedzieć? Mógłbyś mnie odnaleźć? Bez sensu..
Nie potrzebnie dzwoniłam!
- Jesteś tam? Haaaaaaaalo - krzyknął Zayne.
- Jestem,jestem.
- Czekaj,zaraz się postaram Cię odnaleźć.Zostań tam gdzie jesteś.Niedługo będę.
- Dzięki,jesteś kochany.
Rozłączyłam się.Teraz zostaje mi tylko czekać..Pewnie długo mu to zajmie.Tylko co ja mam przez ten czas robić? Najlepiej jak zostanę tu gdzie jestem i nie będę już robić problemów..Zerwałam jabłko z drzewa i zaczęłam je wchłaniać.Mój żołądek dawał o sobie znać..Gdzieś po 20 minutach zaczęłam słyszeć szelest butów.To pewnie Zayne.Mimo woli uśmiechnęłam się.A jeśli nie? Skąd mam pewność,że to on? Znowu zaczęłam się bać i zimny dreszcz przebiegł mi po plecach.Schowałam się za drzewem i czekałam na ciąg dalszy moich dzisiejszych atrakcji.
- Gabriel? Jesteś tu gdzieś? - tak to był mój wybawiciel.Zayne.Jego głos był pełen rezygnacji.Wybiegłam zza drzewa i krzyknęłam :
- Tu jestem!
Jednak widok mnie zmylił.To nie był Zayne...
***
Dzisiaj krótka notka.Wszystko na spontana ;D. A krótka bo muszę już lecieć.Jutro wieczorem postaram się coś dodać.
Dzięki za wszystkie komentarze <3 Aha i jeśli Wam się podoba blog to komentujcie : ) Dla Was to tylko chwilka,a ja przynajmniej wiem,że jest ktoś dla kogo mogę pisać : ) Trzymać mi się *.* Dobranoooooc <3. aha i jeśli chcecie być INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH to napiszcie na moje gg : 41529010 : )
Heh. ;)
OdpowiedzUsuńOn w różowym ręczniku? Nie wyobrażam sobie tego :P.
Dzięki+ty też fajnie piszesz. Ps.Kocham 1D. <3
nie mogę z tej akcji na początku! jak się Hazza wywalił,haha! fajnie piszesz :) / nn na steal-heart.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhehehe ten ręcznik i kapcie najlepsze :>>> świetny blog :) zapraszam do mnie http://believedeverylie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietne! Jestem ciekawa, kto to [tam na końcu], skoro to nie Zayn.
OdpowiedzUsuńUch, czytam teraz tyle blogów na raz, że się zaraz w tym wszystkim pogubię... Dobra, Szalona, bierzemy się w garść i odrabiamy zaległości.
Super Notka.
S&S