Rano wszystko mnie bolało,bo chyba spałam na podłodze.Tak mi się przynajmniej wydaje.
Pewnie Louis mnie zepchnął,no co za.. ! Nie wiem jak on będzie spał z dziewczyną lub żoną..
No,ale dobra. Pomalowałam usta błyszczykiem i rzęsy tuszem,a potem zeszłam na dół.
Wszyscy już siedzieli na krzesłach a Paula robiła śniadanie.Nie powiem,ładnie to pachniało.
Siadłam przy Zaynie.Jak zwykle pachniało od niego cudnymi perfumami.Po chwili Paula podała nam śniadanie.Omlety z polewą toffi.Uwielbiam je.
- To w co się ubierzesz? - zapytała Paulin.
- Tak właściwie to nie mam w co - cała ja.Pełna szafa ubrań,a ja nie mam co na siebie włożyć na koncert chłopaków.
- To może małe zakupy ? - zaproponował Zayn - w końcu się na tym znam jak nikt - pf,tylko chwalić się umie!
- To idę się przebrać i jedźmy - powiedziałam.
Po zaledwie 10 minutach ja,Zayn,Paulin,Niall i Loczek siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do galerii.Podobno największej w mieście.W sumie to dobrze,bo znając mnie obejrzę mnóstwo sklepów z sukienkami zanim coś mi się spodoba.
Po galerii chodziliśmy jakieś 5 godzin i nadal mi i Pauli nic się nie podobało.Chłopaki byli wykończeni i marudzili.
- Kiedy jedziemy? - powtarzał Niall co jakieś 5 minut.
- Na pewno coś w domu ładnego macie - powiedział Zayn.
A my tylko uśmiechałyśmy się i wchodziłyśmy do coraz to innych sklepów.W końcu - na szczęście Harrego,Nialla i Zayna - znalazłam śliczną czarną no i krótką ( co ucieszyło Harrego ) sukienkę.
Było cudna.Przymierzyłam ją,a wszyscy zaczęli mnie chwalić.Poszłam do kasy i zakupiłam moją kieckę.Teraz kolej na buty.Ich długo nie szukałam.Po paru minutach zaczęłam mierzyć wysokie też czarne jak sukienka szpilki.Ponoć wyglądałam w nich 'bosko' zresztą co dziwne,mi też się spodobały więc kupiłam je.Potem chodziliśmy chwilę z Paulin po sklepach.Ona wybrała łososiową krótką sukienkę z falbankami.Jezu,wyglądała prześlicznie! I do tego kupiła jeszcze morelowe szpilki.
Więc byłyśmy gotowe na wieczór.
***
Przed 19 chłopaki pojechali na miejsce koncertu a my z Paulą zaczęłyśmy się przygotowywać.
Ubrałyśmy się w nowe rzeczy.Został nam tylko makijaż i fryzura.Paula związała włosy w wysokiego kucyka i zrobiła delikatny makijaż.A ja..Cóż,moje włosy zostały rozpuszczone i lekko pofalowane falownicą.Makijaż był mocniejszy niż zwykle.Przed wyjściem poszłam do łazienki i popsikałam się perfumami,a potem zeszłam na dół do Pauli.
- Czujesz? - powiedziała moja przyjaciółka.
- Zależy co - odpowiedziałam.
- Perfumy..Harrego.Wydawało mi się,że pojechali jakąś godzinę temu.
I wtedy się kapnęłam.Byłam wypsikana męskimi perfumami,w dodatku Harrego.No to świetnie.
Nie było czasu na kąpiel.Musiałyśmy jechać.Na koncercie było pełno fanek i nie wiem jakim cudem ochroniarz zaciągnął nas gdzieś na blisko sceny.1D grali zajebiście,jak zwykle zresztą.Lou patrzył ciągle w moją stronę.To było..Takie słodkie.Pod koniec koncertu głos zabrał Hazza :
- A teraz chcielibyśmy zaprosić na scenę kogoś wyjątkowego - popatrzył na mnie.
Mikrofon wyrwał mu Niall i wykrzyknął :
- dwie wyjątkowe osoby,nie zapominaj - i uśmiechnął się
- więc na scenę chcielibyśmy zaprosić Gabriel Leander i Paulin Thomas! -wykrzyknął Zayn.
Osłupiałam.Tu jest tyle osób,a my mamy wyjść na scenę ?! Paulę też nie zbyt to ucieszyło,bo stała jak wryta.W końcu pociągnął nas ochroniarz i wciągnął na scenę.Na scenie Paula zaczęła grać coś na gitarze,a mnie Liam namówił do śpiewania razem z nimi piosenki More Than This.Kocham ją!
Po koncercie byliśmy padnięci.Od razu pojechaliśmy do domu,chodź Louis chciał zaciągnąć nas do jakiegoś klubu,no ale..Liam wziął ze sobą Daniell.To jest jego dziewczyna.Okazała się bardzo miła i od razu ją polubiłyśmy.W domu Daniell z Liamem zaczęli robić coś na kolacje,chociaż było dobrze po północy,ale wszyscy byliśmy głodni.Paula poszła się wykąpać.Lou włączył telewizor.Leciał jakiś horror.Uwielbiam horrory.Siadłam na fotelu,a koło mnie wepchnął się Zayn z Lou.Nie wiem jak,ale wylądowałam na kolanach Louisa.Harry siedział na podłodze i zasłaniał się kocem.Chyba się bał.
Zayn z Niallem mieli z tego niezły ubaw.Po chwili do pokoju weszła Paula w białym ręczniku i 'turbanie' na głowie.Usiadła na Niallu.Znaczy na jego kolanach.
- Nienawidzę horrorów - powiedziała przyjaciółka i wtuliła się w ramię Nialla.
- Cicho,teraz ważny moment - powiedział Niall i odepchnął głowę Paulin..Szkoda,że nie wiedział,że ona się nieźle wkurza.Od razu chwyciła za poduszkę i walnęła go w głowę.On oddał jej tylko pocałunkiem i przeprosił.
-To może pójdziemy do pokoju ? - powiedział Nialler i mrugnął do niej okiem.
Po chwili wziął Paulin na ręce i poszli do pokoju.W resztę nie wnikam..
Siedziałam jeszcze chwile z chłopakami w pokoju,a potem zasnęłam.Tylko na 30 minut.
Potem obudziło mnie chrapanie.Wstałam i leżałam na kanapie obok Harrego.W pokoju byliśmy sami.Czemu akurat z nim? Wstałam i chciałam pójść po coś do picia.
- Auuuuua! -zawył Harold.Przez przypadek stanęłam mu na jego loookach.
- Harry,nie widziałam,przepraszam - bąknęłam.Było mi głupio.W dodatku go obudziłam.
-Nic się nie stało - powiedział.Usiadł na łóżku - Tak przy okazji,żebym nie zapomniał..Wyjeżdżasz pod koniec wakacji? - zapytał mnie.Musiał mi o tym przypominać?
- Najprawdopodobniej tak.Potem wrócę do Polski i zacznę jakieś studia.
- A nie możesz..Nie możesz tu studiować? - denerwował się.Był takie słodki.
- Nie wydaje mi się.W Polsce mam dużo znajomych,zresztą tu nie ma gdzie mieszkać.
- Jak to nie masz? Możesz mieszkać u nas.Chłopaki nie mieli by pewnie tego za złe.Ucieszyliby się.
A tu też poznasz znajomych.Zresztą masz nas,no nie? - w sumie miał rację.Ale miałabym u nich zamieszkać? To to na pewno nie!
- Musiałabym się poważnie zastanowić nad tym..Ale mieszkać tu na pewno nie będę - puknęłam go w czoło.
-Dlaczego? - zapytał.
- Źle bym się czuła.
- Ze mną wszyscy się czuję dobrze! Zawsze.Robiłbym Ci śniadania,śpiewał na dobranoc,chodzilibyśmy na spacery.. - nie zapomniał się trochę?
- Nie zapędzaj się.Może byś mnie jeszcze mył ! Daj spokój Harry.Skończmy ten temat.
- Jeślibyś tylko chciała z tym myciem nie mam nic przeciwko.
Oboje się zaśmialiśmy.I wtedy on się zaczął zbliżać.Patrzył mi w oczy i złapał mnie ręką za policzek,
a potem krzyknął :
- masz tu włosa!
A ja już myślałam..No dobra.Moja głupia wyobraźnia.Położyłam się i udawałam,że śpię.
Harry najwidoczniej się nabrał bo przybliżył się do mnie i wtulił się we mnie.Jak ja chcę już ranek!
***
Więc jest już siódmy rozdział.I mam pytanie.Prowadzić dalej bloga,czy nie? : ) Odpowiedzi piszcie w komentarzach : >
Gdyby ktoś miał jakieś pomysły na nowe notki,lub coś to piszcie na mojego e maila ; gabiiii@spoko.pl
A jeśli chcecie być informowani o nowych notkach piszcie do mnie na gg : 41529010 :)
Trzymaaaać się smerfy! <3
środa, 29 lutego 2012
wtorek, 28 lutego 2012
Rozdział szósty
Obudziłam się na kanapie.Koło mnie leży Paulla,Harold i Zayn.Na podłodze śpią jeszcze Lou,Liam,tylko Nialla gdzieś wcięło.Wstałam i zrobiłam śniadanie.W sumie to trochę mi to zajęło.
W końcu jest tu siedem osób.A teraz może przejdę się na spacer? W sumie i tak nie mam co robić.
Po co ich budzić? Tak słodko śpią. Postanowiłam pójść na mostek.
Patrzyłam na falującą rzekę.Wyciągnęłam papierosa.Miałam rzucić to gówno,ale jednak nie umiem.
Chyba..W jednej ręce trzymałam papierosa w drugiej zapalniczkę.No,i problem.Zapalić czy nie?
Ja to mam problemy.. Nagle podbiegł do mnie Konrad.Od razu wypuściłam z rąk papierosa który wylądował w rzece.
- Witaj królewno ! - zawołał wesoło.
- Ta,witaj mój wybawicielu od papierosów - rzuciłam oschle.
- Oh wybacz! Taka ładna dziewczyna..A pali ? - zapytał.
- Niestety,ale nie muszę Ci się tłumaczyć.Gadałeś z Paulą ? - nagle mi się przypomniało,że Paulin jest z Niallem.Znaczy nie oficjalnie,ale ona już nic nie czuje do Konrada.
- Nie,a coś się stało? - wystraszył się.Tak mi się zdawało.
- Nie,nic..A kiedy się z nią będziesz widział?
-Właśnie idę do niej do clubu.To lecę,cześć - pocałował mnie w policzek i pobiegł.
Zostałam sama.Postanowiłam wrócić do chłopaków.
***
Kiedy weszłam do domu,wszyscy siedzieli przy stole.No,oprócz Pauli.Ona miała pogadać z Kondziem.Trudno.Siadłam przy stole.Zayn miał wielką białą czapkę kucharza i robił coś.
Chyba nie wyjdzie z tego nic dobrego,bo cały dom był w szarym dymie.Harry i Liam gonili się po całym domu,a Niall i Louis tańczyli przed TV.Podeszłam do Zayna.
- Świetny z Ciebie kucharz - powiedziałam z sarkazmem.
- Pomogłabyś,a nie stoisz i się patrzysz - krzyknął i podał mi biały fartuszek.
Potem udało nam się ogarnąć ten chaos i przygotować coś do jedzenia.Po obiedzie do domu wpadła zapłakana Paulin. Niall i ja od razu do niej podbiegliśmy.Przytuliłam ją.
- Co się stało? - zapytał Niall i otarł jej łzy.
Paula wzięła mnie za rękę i poszłyśmy na taras.
-Jak było? - spytałam.
- Ni jak.Powiedziałam,że nie będziemy już razem..A on..Uderzył mnie,zwyzywał i powiedział,że tak tego nie zostawi.
Przytuliłam ją.Od początku ten chłopak mi się nie podobał.Naszą rozmowę usłyszał Niall.Podszedł do mojej przyjaciółki,objął ją i pocałował.
-Masz mnie.Nie przejmuj się - powiedział.
Wyglądali uroczo.Zostawiłam ich samych i poszłam do kuchni.
-Doszły mnie słuchy,że wybierasz się na nasz jutrzejszy koncert - powiedział tajemniczo Lou.
- Całkiem o tym zapomniałam ! - to prawda.Wyleciało mi to z głowy - Nie mam się w co ubrać..
Chłopaki,zaczęli się śmiać.
-Co Wy na to,żebyśmy poszli gdzieś nad rzekę? - zaoferował Harold.
- Czemu nie? - krzyknął Lou.
- Nie dam rady - powiedziałam - Wy idźcie.Ja muszę pójść coś kupić,no wiecie.Na koncert.
-Dla mnie możesz być nawet bez niczego i tak będziesz wyglądać niesamowicie! - powiedział Harry.
-Nawet jeszcze lepiej - zaśmiał się Lou.
Tumany! Po 30 minutach wszyscy wyszli z domu nad rzekę.Tylko ja zostałam.Weszłam na fejsa i zaczęłam pisać ze znajomymi.Po 15 minutach do domu zadzwonił dzwonek.Pewnie czegoś zapomnieli.
Kiedy otworzyłam drzwi ukazała mi się w nich twarz Konrada.
-Co Ty tu robisz? Nie jesteś tu mile widziany.Zresztą skąd wiesz,że tu jestem.Znaczy Paulin? - po co tu tego dupka przywiało? Tego mi jeszcze brakowało..
- Paula? Ją już sobie dawno odpuściłem,ale ostatnio zauważyłem,że Ci się podobam,bejb - powiedział i wszedł do domu bez zaproszenia. wtf? Jakie kurwa bejb ?
- Wyjdź stąd - krzyknęłam i pokazałam mu drzwi.On,tylko uśmiechnął się i zaczął do mnie podchodzić.Prymityw.
- Nie słyszysz co do Ciebie mówię? - zaczynał mnie irytować.
- Słyszę głos twojego serca - rozpierdalają mnie od środka takie teksty - skoro Paulin mnie zdradziła,ja zabawię się z jej przyjaciółką.
Położył dłoń na moim policzku.Nie było rady.Jeszcze by mnie koleś zgwałcił.Zostało mi jedno wyjście.Takie jak zawsze powtarzały mi przyjaciółki w Polsce.Nie sądziłam,że się do tego dopuszczę,ale..Wzięłam do ręki miotłę i uderzyłam nią natręta w krocze.Konrad skurczył się i zacisnął powieki.
- Dotarło ? A teraz wyjdź - powiedziałam.
Bez gadania opuścił pomieszczenie.
Dziwnie się czułam..
***
Wieczorem reszta wróciła z rzeki.Byli przemoczeni i zmęczeni.Liam wziął miotłę i zaczął sprzątać..
Gdyby wiedział,do czego jej użyłam..Odechciało by mu się używania mojej obrończej miotły.
Po kolacji oglądaliśmy jakieś filmy.Kątem okiem patrzyłam jak Lou przybliża się do mnie.Ja starałam się odsuwać w drugą stronę,ale tam siedział Harry.Lou siedział na tyle blisko mnie,że zarzucił swoją rękę na moje ramię.Długo to jednak nie trwało,bo wstałam i poszłam do pokoju.Byłam zmęczona.Długo nie pospałam,bo do mojego pokoju wślizgnął się Lou. Znowu on?
- A ty czego tutaj szukasz? - powiedziałam i wykonałam ruch brwiami.
- No..Bo to mój pokój - powiedział Lou.
Rzeczywiście.Byłam tak padnięta,że nie kapnęłam się gdzie idę. No trudno.Teraz muszę teleportować się na kanapę do dużego,a tam z nimi się już nie wyśpię.
Louis zaczął się rozbierać. Zakryłam twarz kołdrą i krzyczałam ' tylko nie tooooo' .
Lou był w samych bokserkach i wszedł pod kołdrę.
- Możesz tu nocować,skoro tak pragniesz - powiedział z uśmieszkiem.
- Właśnie miałam wychodzić,ale.. - wstałam,a Lou złapał mnie w pasie i zaczął łaskotać.
Do pokoju wszedł Zayn.
- Może nie będę przeszkadzał - powiedział i posmutniał.
Położyłam się na boku i próbowałam zasnąć.Nie było to łatwe..Lou strasznie chrapał i zabierał mi kołdrę,jak mógł!
W końcu jest tu siedem osób.A teraz może przejdę się na spacer? W sumie i tak nie mam co robić.
Po co ich budzić? Tak słodko śpią. Postanowiłam pójść na mostek.
Patrzyłam na falującą rzekę.Wyciągnęłam papierosa.Miałam rzucić to gówno,ale jednak nie umiem.
Chyba..W jednej ręce trzymałam papierosa w drugiej zapalniczkę.No,i problem.Zapalić czy nie?
Ja to mam problemy.. Nagle podbiegł do mnie Konrad.Od razu wypuściłam z rąk papierosa który wylądował w rzece.
- Witaj królewno ! - zawołał wesoło.
- Ta,witaj mój wybawicielu od papierosów - rzuciłam oschle.
- Oh wybacz! Taka ładna dziewczyna..A pali ? - zapytał.
- Niestety,ale nie muszę Ci się tłumaczyć.Gadałeś z Paulą ? - nagle mi się przypomniało,że Paulin jest z Niallem.Znaczy nie oficjalnie,ale ona już nic nie czuje do Konrada.
- Nie,a coś się stało? - wystraszył się.Tak mi się zdawało.
- Nie,nic..A kiedy się z nią będziesz widział?
-Właśnie idę do niej do clubu.To lecę,cześć - pocałował mnie w policzek i pobiegł.
Zostałam sama.Postanowiłam wrócić do chłopaków.
***
Kiedy weszłam do domu,wszyscy siedzieli przy stole.No,oprócz Pauli.Ona miała pogadać z Kondziem.Trudno.Siadłam przy stole.Zayn miał wielką białą czapkę kucharza i robił coś.
Chyba nie wyjdzie z tego nic dobrego,bo cały dom był w szarym dymie.Harry i Liam gonili się po całym domu,a Niall i Louis tańczyli przed TV.Podeszłam do Zayna.
- Świetny z Ciebie kucharz - powiedziałam z sarkazmem.
- Pomogłabyś,a nie stoisz i się patrzysz - krzyknął i podał mi biały fartuszek.
Potem udało nam się ogarnąć ten chaos i przygotować coś do jedzenia.Po obiedzie do domu wpadła zapłakana Paulin. Niall i ja od razu do niej podbiegliśmy.Przytuliłam ją.
- Co się stało? - zapytał Niall i otarł jej łzy.
Paula wzięła mnie za rękę i poszłyśmy na taras.
-Jak było? - spytałam.
- Ni jak.Powiedziałam,że nie będziemy już razem..A on..Uderzył mnie,zwyzywał i powiedział,że tak tego nie zostawi.
Przytuliłam ją.Od początku ten chłopak mi się nie podobał.Naszą rozmowę usłyszał Niall.Podszedł do mojej przyjaciółki,objął ją i pocałował.
-Masz mnie.Nie przejmuj się - powiedział.
Wyglądali uroczo.Zostawiłam ich samych i poszłam do kuchni.
-Doszły mnie słuchy,że wybierasz się na nasz jutrzejszy koncert - powiedział tajemniczo Lou.
- Całkiem o tym zapomniałam ! - to prawda.Wyleciało mi to z głowy - Nie mam się w co ubrać..
Chłopaki,zaczęli się śmiać.
-Co Wy na to,żebyśmy poszli gdzieś nad rzekę? - zaoferował Harold.
- Czemu nie? - krzyknął Lou.
- Nie dam rady - powiedziałam - Wy idźcie.Ja muszę pójść coś kupić,no wiecie.Na koncert.
-Dla mnie możesz być nawet bez niczego i tak będziesz wyglądać niesamowicie! - powiedział Harry.
-Nawet jeszcze lepiej - zaśmiał się Lou.
Tumany! Po 30 minutach wszyscy wyszli z domu nad rzekę.Tylko ja zostałam.Weszłam na fejsa i zaczęłam pisać ze znajomymi.Po 15 minutach do domu zadzwonił dzwonek.Pewnie czegoś zapomnieli.
Kiedy otworzyłam drzwi ukazała mi się w nich twarz Konrada.
-Co Ty tu robisz? Nie jesteś tu mile widziany.Zresztą skąd wiesz,że tu jestem.Znaczy Paulin? - po co tu tego dupka przywiało? Tego mi jeszcze brakowało..
- Paula? Ją już sobie dawno odpuściłem,ale ostatnio zauważyłem,że Ci się podobam,bejb - powiedział i wszedł do domu bez zaproszenia. wtf? Jakie kurwa bejb ?
- Wyjdź stąd - krzyknęłam i pokazałam mu drzwi.On,tylko uśmiechnął się i zaczął do mnie podchodzić.Prymityw.
- Nie słyszysz co do Ciebie mówię? - zaczynał mnie irytować.
- Słyszę głos twojego serca - rozpierdalają mnie od środka takie teksty - skoro Paulin mnie zdradziła,ja zabawię się z jej przyjaciółką.
Położył dłoń na moim policzku.Nie było rady.Jeszcze by mnie koleś zgwałcił.Zostało mi jedno wyjście.Takie jak zawsze powtarzały mi przyjaciółki w Polsce.Nie sądziłam,że się do tego dopuszczę,ale..Wzięłam do ręki miotłę i uderzyłam nią natręta w krocze.Konrad skurczył się i zacisnął powieki.
- Dotarło ? A teraz wyjdź - powiedziałam.
Bez gadania opuścił pomieszczenie.
Dziwnie się czułam..
***
Wieczorem reszta wróciła z rzeki.Byli przemoczeni i zmęczeni.Liam wziął miotłę i zaczął sprzątać..
Gdyby wiedział,do czego jej użyłam..Odechciało by mu się używania mojej obrończej miotły.
Po kolacji oglądaliśmy jakieś filmy.Kątem okiem patrzyłam jak Lou przybliża się do mnie.Ja starałam się odsuwać w drugą stronę,ale tam siedział Harry.Lou siedział na tyle blisko mnie,że zarzucił swoją rękę na moje ramię.Długo to jednak nie trwało,bo wstałam i poszłam do pokoju.Byłam zmęczona.Długo nie pospałam,bo do mojego pokoju wślizgnął się Lou. Znowu on?
- A ty czego tutaj szukasz? - powiedziałam i wykonałam ruch brwiami.
- No..Bo to mój pokój - powiedział Lou.
Rzeczywiście.Byłam tak padnięta,że nie kapnęłam się gdzie idę. No trudno.Teraz muszę teleportować się na kanapę do dużego,a tam z nimi się już nie wyśpię.
Louis zaczął się rozbierać. Zakryłam twarz kołdrą i krzyczałam ' tylko nie tooooo' .
Lou był w samych bokserkach i wszedł pod kołdrę.
- Możesz tu nocować,skoro tak pragniesz - powiedział z uśmieszkiem.
- Właśnie miałam wychodzić,ale.. - wstałam,a Lou złapał mnie w pasie i zaczął łaskotać.
Do pokoju wszedł Zayn.
- Może nie będę przeszkadzał - powiedział i posmutniał.
Położyłam się na boku i próbowałam zasnąć.Nie było to łatwe..Lou strasznie chrapał i zabierał mi kołdrę,jak mógł!
niedziela, 26 lutego 2012
Rozdział piąty
Moim oczom ukazał się Louis Tomlinson.Tylko czemu on? Nawet nie zdążyłam go poznać.
- To Ty jesteś Gabriel ? - powiedział Lou .
- Taak.A gdzie Zayne? - no,bo to w końcu on miał być moim 'wybawicielem'.
- Usłyszałem jak do Ciebie dzwonił i postanowiłem mu pomóc - uśmiechnął się.
- Dobra.To teraz trzeba go znaleźć..
- Obawiam się,że nie będzie trudno - powiedział chłopak i tajemniczo się uśmiechnął.
Nagle ktoś złapał mnie od tyłu.Krzyknęłam i odwróciłam się.I w końcu był to Zayne.
- Co Ci ? - powiedział ruszając brwiami.
- Nie udawaj - powiedziałam i rozczochrałam mu jego cudne włosy - Możemy już stąd iść? Muszę jeszcze zdążyć wybrać Paulę ze szpitala.
- Nie musisz.Niall po nią przyjechał.Razem zjemy obiad.
- Nie gadaj nawet,jestem taka głodna..i zmęczona.
Mulat podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce.
- A ja nie,więc mogę Ci pomóc - powiedział z uśmiechem.
- A ja? - powiedział udając obrażonego Louis.
Po jakichś 15 minutach wyszliśmy z lasu.Lou pobiegł szybko do domu.
- Możesz mnie już postawić.Dojdę sama - powiedziała uśmiechając się. Widać było,że lekko mu nie jest.
- Daj spokój,poćwiczę przy okazji mięśnie - powiedział. Nagle wylądowaliśmy na ziemi,a dokładniej w błocie.Cała byłam upaprana tym gównem,a Zayn tym bardziej.Moje włosy całe były pozlepiane,a makijażu praktycznie już nie było.Zayn wstał i pomógł mi wstać.
-Przepraszam - powiedział.
- No to pięknie! - chociaż wcale tak pięknie mi do twarzy w błocie nie było,no ale cóż.
Kiedy doszliśmy do domu Paula pokładała się z nas ze śmiechu.Zresztą tak jak wszyscy.Poszłam się umyć i ubrałam jakąś dłuuuuugą koszulkę Zayna.
***
- To co chcecie na obiad? - powiedział Liam.
Każdy zaczął krzyczeć co innego.
- To może niech nasz gość coś zaproponuje? - powiedział Niall i wskazał na mnie palcem.
Wszyscy na mnie popatrzyli.
- Najpierw to może pójdźmy do sklepu.
I poszliśmy.Na mieście wszyscy się rozdzieliliśmy.Ja byłam z Niallem. Okazał się bardzo miły.
Wygłupialiśmy się cały czas.Kiedy mieliśmy już wracać podeszło do nas trzech osiłków.
- Siemka mała - rzucił do mnie jeden.Był okropny - Może przejdziesz się gdzieś ze mną?
- Nie widzisz,że ona już tu z kimś przyszła? - powiedział Niall,a ja modliłam się,żeby ten koszmar się skończył.Chłopak był wyższy od Nialla o jakieś 10 cm przy czym miał wielkie mięśnie.To mogła się dla Nialla nie skończyć kolorowo...
- Chyba nie mówię do Ciebie - powiedział nieznajomy i zwrócił się do mnie : No to co?
- Nie,dzięki - powiedziałam i wzięłam Nialla za rękę udając się w przeciwną stronę.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem - krzyknął koleś i uderzył Nialla w twarz.Niall zachwiał się i oddał osiłkowi.Zaczęli się bić.Próbowałam ich rozdzielić,ale coś mi nie wyszło.Nie mogłam na to patrzeć.
- Ratunku ! - zaczęłam wołać pomoc.Ludzie dziwnie się patrzyli.Jednak nikt nie chciał pomóc..
- Cicho bądź - krzyknął do mnie drugi z chłopaków i złapał mnie za rękę - teraz pójdziemy gdzie indziej - powiedział.
Zaczęłam się wyrywać i wrzeszczeć.Nagle podbiegł do nas Louis,Liam i Zayn.
Liam i Zayn wtrącili się do bójki Nialla z nieznajomym,a Louis podbiegł do mnie.
- Puść ją - powiedział i uderzył z pięści przeciwnika po twarzy.Chłopak uciekł od razu trzymając się za policzek.Lou podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Nic Ci nie jest? - powiedział..
- Nie.Dziękuję - powiedziałam i wtuliłam się w fałd jego koszuli.Nadal byłam w szoku.To wszystko było tak szybko.Przypomniałam sobie o Niallu.Siedział na chodniku a przy nim stali Liam i Zayn.
- Niall,nic ci się nie stało?- rzuciłam pośpiesznie.Na jego czole widniał fioletowy siniak,ale nic po za tym nie było.Do Nialla przybiegła Paula i wtuliła się w niego,a on w nią.To wyglądało tak..tak uroczo.W końcu pojawił się Loczek.Opowiedzieliśmy mu wszystko a potem pojechaliśmy do domu.
Był już wieczór,więc obiad przemienił się w kolacje.Wszyscy siedzieliśmy na polu,a Louis smażył kiełbaski.Czułam dym lecący z grilla i byłam tak strasznie głodna.Kurde,ile oni mogą to jeszcze smażyć! No,żesz. Popatrzyłam na lewo. Siedział tam Niall z Paulą na kolanach.Podeszłam do nich.
- Czy ja o czymś nie wiem? - rzuciłam do nich i uśmiechnęłam się.
- Zależy co chcesz wiedzieć- powiedział Niall i pocałował Paulin w szyję.
Wzięłam na chwilę na bok Paulę.Y,no sorry ona miała przecież chłopaka.
- Co Ty robisz? - lubię Nialla ale Paula nie może tak robić..
- Nic złego - odpowiedziała.
- A co z Konradem?
- Teraz mam kogoś innego - uśmiechnęła się i poklepała mnie po ramieniu - Czuję,że z Konradem mnie już nic nie łączy.Zakochałam się w Niallu.On jest jedyną osobą którą tak bardzo pokochałam,rozumiesz?
- Jasne,ale musisz to powiedzieć Konradowi.
- Wiem.
***
Po zjedzeniu kolacji wszyscy byliśmy padnięci.To był męczący dzień,nie powiem,że nie! Najchętniej to bym się w łóżku położyła.Szkoda,tylko,że mojego łóżka tu nie było.
Z chłopakami siedziałyśmy na polu do 12 i śpiewałyśmy z nimi ich piosenki.Dawno się tak dobrze nie bawiłam.
- Czas się zbierać - powiedziała Paula i pocałowała Nialla - chodź - i wzięła mnie za rękę.
- Może zostaniecie?- zaproponował Zayn.
- Czemu nie? - powiedziałam i poszliśmy do domu.
Wszyscy się wygłupialiśmy, i śmialiśmy. Gdzieś o 3 nad ranem,wszyscy pozasypiali,oprócz mnie.
Niall leżał na Pauli,a ona na Louisie.Liam leżał na podłodze a koło niego rozwalony był Harry,a Zayn leżał na fotelu,a głowa tak śmiesznie mu dyndała w powietrzu.Poszłam na balkon.Siedziałam na barierce i myślałam.Padał deszcz.Od pobytu w Londynie wszystko się zmieniło.I jak ja mam teraz wracać do Polski? Na samą myśl o tym płakać mi się chcę.Usłyszałam trzask w kuchni.Złodziej?
Szybko wbiegłam do środka.Zaczęłam się rozglądać.Koło zlewu stał Zayn.Podbiegłam do niego.
- Żeś mnie wystraszył - śmiałam się.
On miał zamknięte oczy.Czyżby lunatykował?
- Zaaaayn.Żyjesz? - powiedziałam. Stał w bezruchu z zamkniętymi oczami.Nagle podskoczył i wziął mnie na ręce.
- Zawału bym dostała głupolu ! - krzyknęłam,ale pomimo to śmiałam się razem z nim.
Obudziliśmy przez to wszystkich.
- Sypialnia jest na górze - powiedział Niall z jednym otwartym okiem.
- Nie śpieszy się nam - powiedziałam i usiadłam na fotelu. Koło mnie siadł Zayn i zaczął mnie bezczelnie łaskotać,wiedząc,że mam łaskotki.Ciulson jeden,ale kochany. Zaczęłam się śmiać i spadłam z łóżka na Harrego.
- Masz na niego ochotę? - krzyknął Lou.
-Skądże znowu - powiedziałam,że łzami w oczach ze śmiechu. Louis automatycznie podbiegł do Hazzy i usiadł na nim okrakiem.
- Rose nie poddawaj się- krzyczał mu do ucha.
Harry nadal spał i nie miał zamiaru się budzić.Lou nie ustępował i zaczął tłuc go poduszką.
- Louis idioto - powiedział Harry i rzucił się na niego.Oczywiście w ramach żartu.
- To Ty jesteś Gabriel ? - powiedział Lou .
- Taak.A gdzie Zayne? - no,bo to w końcu on miał być moim 'wybawicielem'.
- Usłyszałem jak do Ciebie dzwonił i postanowiłem mu pomóc - uśmiechnął się.
- Dobra.To teraz trzeba go znaleźć..
- Obawiam się,że nie będzie trudno - powiedział chłopak i tajemniczo się uśmiechnął.
Nagle ktoś złapał mnie od tyłu.Krzyknęłam i odwróciłam się.I w końcu był to Zayne.
- Co Ci ? - powiedział ruszając brwiami.
- Nie udawaj - powiedziałam i rozczochrałam mu jego cudne włosy - Możemy już stąd iść? Muszę jeszcze zdążyć wybrać Paulę ze szpitala.
- Nie musisz.Niall po nią przyjechał.Razem zjemy obiad.
- Nie gadaj nawet,jestem taka głodna..i zmęczona.
Mulat podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce.
- A ja nie,więc mogę Ci pomóc - powiedział z uśmiechem.
- A ja? - powiedział udając obrażonego Louis.
Po jakichś 15 minutach wyszliśmy z lasu.Lou pobiegł szybko do domu.
- Możesz mnie już postawić.Dojdę sama - powiedziała uśmiechając się. Widać było,że lekko mu nie jest.
- Daj spokój,poćwiczę przy okazji mięśnie - powiedział. Nagle wylądowaliśmy na ziemi,a dokładniej w błocie.Cała byłam upaprana tym gównem,a Zayn tym bardziej.Moje włosy całe były pozlepiane,a makijażu praktycznie już nie było.Zayn wstał i pomógł mi wstać.
-Przepraszam - powiedział.
- No to pięknie! - chociaż wcale tak pięknie mi do twarzy w błocie nie było,no ale cóż.
Kiedy doszliśmy do domu Paula pokładała się z nas ze śmiechu.Zresztą tak jak wszyscy.Poszłam się umyć i ubrałam jakąś dłuuuuugą koszulkę Zayna.
***
- To co chcecie na obiad? - powiedział Liam.
Każdy zaczął krzyczeć co innego.
- To może niech nasz gość coś zaproponuje? - powiedział Niall i wskazał na mnie palcem.
Wszyscy na mnie popatrzyli.
- Najpierw to może pójdźmy do sklepu.
I poszliśmy.Na mieście wszyscy się rozdzieliliśmy.Ja byłam z Niallem. Okazał się bardzo miły.
Wygłupialiśmy się cały czas.Kiedy mieliśmy już wracać podeszło do nas trzech osiłków.
- Siemka mała - rzucił do mnie jeden.Był okropny - Może przejdziesz się gdzieś ze mną?
- Nie widzisz,że ona już tu z kimś przyszła? - powiedział Niall,a ja modliłam się,żeby ten koszmar się skończył.Chłopak był wyższy od Nialla o jakieś 10 cm przy czym miał wielkie mięśnie.To mogła się dla Nialla nie skończyć kolorowo...
- Chyba nie mówię do Ciebie - powiedział nieznajomy i zwrócił się do mnie : No to co?
- Nie,dzięki - powiedziałam i wzięłam Nialla za rękę udając się w przeciwną stronę.
- Jeszcze z Tobą nie skończyłem - krzyknął koleś i uderzył Nialla w twarz.Niall zachwiał się i oddał osiłkowi.Zaczęli się bić.Próbowałam ich rozdzielić,ale coś mi nie wyszło.Nie mogłam na to patrzeć.
- Ratunku ! - zaczęłam wołać pomoc.Ludzie dziwnie się patrzyli.Jednak nikt nie chciał pomóc..
- Cicho bądź - krzyknął do mnie drugi z chłopaków i złapał mnie za rękę - teraz pójdziemy gdzie indziej - powiedział.
Zaczęłam się wyrywać i wrzeszczeć.Nagle podbiegł do nas Louis,Liam i Zayn.
Liam i Zayn wtrącili się do bójki Nialla z nieznajomym,a Louis podbiegł do mnie.
- Puść ją - powiedział i uderzył z pięści przeciwnika po twarzy.Chłopak uciekł od razu trzymając się za policzek.Lou podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Nic Ci nie jest? - powiedział..
- Nie.Dziękuję - powiedziałam i wtuliłam się w fałd jego koszuli.Nadal byłam w szoku.To wszystko było tak szybko.Przypomniałam sobie o Niallu.Siedział na chodniku a przy nim stali Liam i Zayn.
- Niall,nic ci się nie stało?- rzuciłam pośpiesznie.Na jego czole widniał fioletowy siniak,ale nic po za tym nie było.Do Nialla przybiegła Paula i wtuliła się w niego,a on w nią.To wyglądało tak..tak uroczo.W końcu pojawił się Loczek.Opowiedzieliśmy mu wszystko a potem pojechaliśmy do domu.
Był już wieczór,więc obiad przemienił się w kolacje.Wszyscy siedzieliśmy na polu,a Louis smażył kiełbaski.Czułam dym lecący z grilla i byłam tak strasznie głodna.Kurde,ile oni mogą to jeszcze smażyć! No,żesz. Popatrzyłam na lewo. Siedział tam Niall z Paulą na kolanach.Podeszłam do nich.
- Czy ja o czymś nie wiem? - rzuciłam do nich i uśmiechnęłam się.
- Zależy co chcesz wiedzieć- powiedział Niall i pocałował Paulin w szyję.
Wzięłam na chwilę na bok Paulę.Y,no sorry ona miała przecież chłopaka.
- Co Ty robisz? - lubię Nialla ale Paula nie może tak robić..
- Nic złego - odpowiedziała.
- A co z Konradem?
- Teraz mam kogoś innego - uśmiechnęła się i poklepała mnie po ramieniu - Czuję,że z Konradem mnie już nic nie łączy.Zakochałam się w Niallu.On jest jedyną osobą którą tak bardzo pokochałam,rozumiesz?
- Jasne,ale musisz to powiedzieć Konradowi.
- Wiem.
***
Po zjedzeniu kolacji wszyscy byliśmy padnięci.To był męczący dzień,nie powiem,że nie! Najchętniej to bym się w łóżku położyła.Szkoda,tylko,że mojego łóżka tu nie było.
Z chłopakami siedziałyśmy na polu do 12 i śpiewałyśmy z nimi ich piosenki.Dawno się tak dobrze nie bawiłam.
- Czas się zbierać - powiedziała Paula i pocałowała Nialla - chodź - i wzięła mnie za rękę.
- Może zostaniecie?- zaproponował Zayn.
- Czemu nie? - powiedziałam i poszliśmy do domu.
Wszyscy się wygłupialiśmy, i śmialiśmy. Gdzieś o 3 nad ranem,wszyscy pozasypiali,oprócz mnie.
Niall leżał na Pauli,a ona na Louisie.Liam leżał na podłodze a koło niego rozwalony był Harry,a Zayn leżał na fotelu,a głowa tak śmiesznie mu dyndała w powietrzu.Poszłam na balkon.Siedziałam na barierce i myślałam.Padał deszcz.Od pobytu w Londynie wszystko się zmieniło.I jak ja mam teraz wracać do Polski? Na samą myśl o tym płakać mi się chcę.Usłyszałam trzask w kuchni.Złodziej?
Szybko wbiegłam do środka.Zaczęłam się rozglądać.Koło zlewu stał Zayn.Podbiegłam do niego.
- Żeś mnie wystraszył - śmiałam się.
On miał zamknięte oczy.Czyżby lunatykował?
- Zaaaayn.Żyjesz? - powiedziałam. Stał w bezruchu z zamkniętymi oczami.Nagle podskoczył i wziął mnie na ręce.
- Zawału bym dostała głupolu ! - krzyknęłam,ale pomimo to śmiałam się razem z nim.
Obudziliśmy przez to wszystkich.
- Sypialnia jest na górze - powiedział Niall z jednym otwartym okiem.
- Nie śpieszy się nam - powiedziałam i usiadłam na fotelu. Koło mnie siadł Zayn i zaczął mnie bezczelnie łaskotać,wiedząc,że mam łaskotki.Ciulson jeden,ale kochany. Zaczęłam się śmiać i spadłam z łóżka na Harrego.
- Masz na niego ochotę? - krzyknął Lou.
-Skądże znowu - powiedziałam,że łzami w oczach ze śmiechu. Louis automatycznie podbiegł do Hazzy i usiadł na nim okrakiem.
- Rose nie poddawaj się- krzyczał mu do ucha.
Harry nadal spał i nie miał zamiaru się budzić.Lou nie ustępował i zaczął tłuc go poduszką.
- Louis idioto - powiedział Harry i rzucił się na niego.Oczywiście w ramach żartu.
piątek, 24 lutego 2012
Rozdział czwarty
Obudziłam się w białym łóżku.Byłam przykryta śmiesznym kocem w bałwany.Zaczęłam zastanawiać się gdzie ja w ogóle jestem i jak się tu dostałam.A tak w ogóle to gdzie Paula? Przeczesałam ręką włosy i otworzyłam drzwi pokoju w którym się znajdowałam.Od razu usłyszałam na dole krzyki i zeszłam tam.
W kuchni stał Niall i Harry.Ich widok strasznie mnie rozbawił..Niall był w różowym ręczniku z pianą na głowie,a Hazza stał w żółtym szlafroku i kapciach-królikach.Nie wiem za bardzo o co chodziło,ale oboje się gonili.Zaczęłam się strasznie głośno śmiać.Kiedy zobaczyli,że przyglądam się ich 'zabawie' stanęli jakby ich ktoś poparzył.Niall w jednej chwili uciekł do łazienki.Harold pobiegł schodami na górę chichocząc.Z tego pośpiechu wywalił się na schodach i zjechał na tyłku na sam dół.
- Ej,nic Ci nie jest? - dziwna sytuacja..
- Nie,poza tym,że nie czuję tyłka.Jestem Harry - uśmiechnął się.Jakie on ma cudne zęby :o
- Ja Gabriel.
-W dziwnych okolicznościach się poznajemy,ale miło mi - podał mi rękę.
- Mi też.A tak w ogóle to gdzie ja jestem? - głupie pytanie,głupia odpowiedź.
- U nas w domu.Wieczorem Zayne nie wiedział co z tobą zrobić,bo w szpitalu zasnęłaś.Razem z Niall'em nie chcieli Cię tam samej zostawić,więc postanowili przywieść Cię do nas.Chyba nie jesteś zła? - i znowu ten boski uśmiech i te jego looooooki!
- Nie.A nie wiesz co z Paulą? - dopiero teraz sobie o niej przypomniałam.
- Niall powinien wiedzieć.A teraz wybacz,muszę się trochę ogarnąć - i znowu pobiegł na górę,tyle,że się nie wywrócił.Usiadłam na parapecie i przyglądałam się widokowi lasu.Drzwi łazienki otworzyły się i wyszedł z niej blondyn.Od razu poczułam zapach perfum.
- Przepraszam za tamto.Po prostu zapomniałem,że tu jesteś..- powiedział i spuścił głowę.
- Co ty nie przejmuj się mną.Mi powinno być głupio. Ym,właśnie,a nie wiesz co z Paulą?
- Twoja przyjaciółka ma dziś po południu wyjść ze szpitala.
-Dzięki.To ja już się będę zbierać..
- Nie chcesz zostać na śniadanie?
- Nie,śpieszy mi się.Może innym razem.
- A co ty na to,żebyś odwiedziła nas na obiedzie? Z twoją przyjaciółką oczywiście.
Z tego co myślałam to spodobała mu się Paula.Zresztą ona była śliczna,więc nie dziwne.
- W sumie to dobry pomysł.Tylko muszę spytać Paulin.
- Dobra.Masz tu mój numer,zadzwoń i powiedz co i jak.To do zobaczenia - powiedział Niall i pomachał mi ręką na pożegnanie.Uśmiechnęłam się i wyszłam z ich domu.Problem w tym,że nie wiedziałam gdzie jestem..Postanowiłam,że pójdę prosto.Po 15 minutach drogi natknęłam się na las.
W sumie to skrócę sobie drogę i przez niego może dojdę.Jak nie to się wrócę..W lesie było ślicznie.Wszędzie kwiatki i jakieś grzyby których nazwy nie znam.Słońce delikatnie przedzierało się przez korony drzew i słuchałam głosu ptaków.Szłam jakieś 30 minut i byłam strasznie zmęczona.
Nogi zaczęły mnie cholernie boleć i byłam głodna.Postanowiłam zawrócić..Tylko szkoda,że nie wiedziałam w którą stronę.Jej,no! Zaraz się spóźnię,a mam wybrać ze szpitala Paulę! Muszę się stąd szybko wydostać.Błądziłam jeszcze 15 minut.To już za długo.Siadłam na kamieniu pod drzewem i po raz pierwszy od pobytu w Londynie zachciało mi się płakać.Wyciągnęłam telefon.Paula nie odbierała.Pewnie telefon jest w domu.No to świetnie..Jedyny numer który mógłby mnie uratować to numer Nialla lub Zayne.Ale,który? .. Zaryzykowałam i zadzwoniłam do Zayne.Dziwne,że tu w ogóle był zasięg.Po chwili usłyszałam zaspany głos Zayne.
- Kto mówi? - powiedział.
- Cześć,tu ja Gabriel.
- A to Ty.Cześć - od razu zmienił ton na taki milszy.
- Słuchaj..
- To ty nie jesteś u nas? - przestraszył się.Chyba - Gdzie ty jesteś?
- No właśnie..Zgubiłam się.Śpieszyłam się i wyszłam.Jestem w jakimś lesie..Słuchaj,mógłbyś..-tu nie wiedziałam jak dokończyć zdanie.Bo,co mam powiedzieć? Mógłbyś mnie odnaleźć? Bez sensu..
Nie potrzebnie dzwoniłam!
- Jesteś tam? Haaaaaaaalo - krzyknął Zayne.
- Jestem,jestem.
- Czekaj,zaraz się postaram Cię odnaleźć.Zostań tam gdzie jesteś.Niedługo będę.
- Dzięki,jesteś kochany.
Rozłączyłam się.Teraz zostaje mi tylko czekać..Pewnie długo mu to zajmie.Tylko co ja mam przez ten czas robić? Najlepiej jak zostanę tu gdzie jestem i nie będę już robić problemów..Zerwałam jabłko z drzewa i zaczęłam je wchłaniać.Mój żołądek dawał o sobie znać..Gdzieś po 20 minutach zaczęłam słyszeć szelest butów.To pewnie Zayne.Mimo woli uśmiechnęłam się.A jeśli nie? Skąd mam pewność,że to on? Znowu zaczęłam się bać i zimny dreszcz przebiegł mi po plecach.Schowałam się za drzewem i czekałam na ciąg dalszy moich dzisiejszych atrakcji.
- Gabriel? Jesteś tu gdzieś? - tak to był mój wybawiciel.Zayne.Jego głos był pełen rezygnacji.Wybiegłam zza drzewa i krzyknęłam :
- Tu jestem!
Jednak widok mnie zmylił.To nie był Zayne...
***
Dzisiaj krótka notka.Wszystko na spontana ;D. A krótka bo muszę już lecieć.Jutro wieczorem postaram się coś dodać.
Dzięki za wszystkie komentarze <3 Aha i jeśli Wam się podoba blog to komentujcie : ) Dla Was to tylko chwilka,a ja przynajmniej wiem,że jest ktoś dla kogo mogę pisać : ) Trzymać mi się *.* Dobranoooooc <3. aha i jeśli chcecie być INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH to napiszcie na moje gg : 41529010 : )
W kuchni stał Niall i Harry.Ich widok strasznie mnie rozbawił..Niall był w różowym ręczniku z pianą na głowie,a Hazza stał w żółtym szlafroku i kapciach-królikach.Nie wiem za bardzo o co chodziło,ale oboje się gonili.Zaczęłam się strasznie głośno śmiać.Kiedy zobaczyli,że przyglądam się ich 'zabawie' stanęli jakby ich ktoś poparzył.Niall w jednej chwili uciekł do łazienki.Harold pobiegł schodami na górę chichocząc.Z tego pośpiechu wywalił się na schodach i zjechał na tyłku na sam dół.
- Ej,nic Ci nie jest? - dziwna sytuacja..
- Nie,poza tym,że nie czuję tyłka.Jestem Harry - uśmiechnął się.Jakie on ma cudne zęby :o
- Ja Gabriel.
-W dziwnych okolicznościach się poznajemy,ale miło mi - podał mi rękę.
- Mi też.A tak w ogóle to gdzie ja jestem? - głupie pytanie,głupia odpowiedź.
- U nas w domu.Wieczorem Zayne nie wiedział co z tobą zrobić,bo w szpitalu zasnęłaś.Razem z Niall'em nie chcieli Cię tam samej zostawić,więc postanowili przywieść Cię do nas.Chyba nie jesteś zła? - i znowu ten boski uśmiech i te jego looooooki!
- Nie.A nie wiesz co z Paulą? - dopiero teraz sobie o niej przypomniałam.
- Niall powinien wiedzieć.A teraz wybacz,muszę się trochę ogarnąć - i znowu pobiegł na górę,tyle,że się nie wywrócił.Usiadłam na parapecie i przyglądałam się widokowi lasu.Drzwi łazienki otworzyły się i wyszedł z niej blondyn.Od razu poczułam zapach perfum.
- Przepraszam za tamto.Po prostu zapomniałem,że tu jesteś..- powiedział i spuścił głowę.
- Co ty nie przejmuj się mną.Mi powinno być głupio. Ym,właśnie,a nie wiesz co z Paulą?
- Twoja przyjaciółka ma dziś po południu wyjść ze szpitala.
-Dzięki.To ja już się będę zbierać..
- Nie chcesz zostać na śniadanie?
- Nie,śpieszy mi się.Może innym razem.
- A co ty na to,żebyś odwiedziła nas na obiedzie? Z twoją przyjaciółką oczywiście.
Z tego co myślałam to spodobała mu się Paula.Zresztą ona była śliczna,więc nie dziwne.
- W sumie to dobry pomysł.Tylko muszę spytać Paulin.
- Dobra.Masz tu mój numer,zadzwoń i powiedz co i jak.To do zobaczenia - powiedział Niall i pomachał mi ręką na pożegnanie.Uśmiechnęłam się i wyszłam z ich domu.Problem w tym,że nie wiedziałam gdzie jestem..Postanowiłam,że pójdę prosto.Po 15 minutach drogi natknęłam się na las.
W sumie to skrócę sobie drogę i przez niego może dojdę.Jak nie to się wrócę..W lesie było ślicznie.Wszędzie kwiatki i jakieś grzyby których nazwy nie znam.Słońce delikatnie przedzierało się przez korony drzew i słuchałam głosu ptaków.Szłam jakieś 30 minut i byłam strasznie zmęczona.
Nogi zaczęły mnie cholernie boleć i byłam głodna.Postanowiłam zawrócić..Tylko szkoda,że nie wiedziałam w którą stronę.Jej,no! Zaraz się spóźnię,a mam wybrać ze szpitala Paulę! Muszę się stąd szybko wydostać.Błądziłam jeszcze 15 minut.To już za długo.Siadłam na kamieniu pod drzewem i po raz pierwszy od pobytu w Londynie zachciało mi się płakać.Wyciągnęłam telefon.Paula nie odbierała.Pewnie telefon jest w domu.No to świetnie..Jedyny numer który mógłby mnie uratować to numer Nialla lub Zayne.Ale,który? .. Zaryzykowałam i zadzwoniłam do Zayne.Dziwne,że tu w ogóle był zasięg.Po chwili usłyszałam zaspany głos Zayne.
- Kto mówi? - powiedział.
- Cześć,tu ja Gabriel.
- A to Ty.Cześć - od razu zmienił ton na taki milszy.
- Słuchaj..
- To ty nie jesteś u nas? - przestraszył się.Chyba - Gdzie ty jesteś?
- No właśnie..Zgubiłam się.Śpieszyłam się i wyszłam.Jestem w jakimś lesie..Słuchaj,mógłbyś..-tu nie wiedziałam jak dokończyć zdanie.Bo,co mam powiedzieć? Mógłbyś mnie odnaleźć? Bez sensu..
Nie potrzebnie dzwoniłam!
- Jesteś tam? Haaaaaaaalo - krzyknął Zayne.
- Jestem,jestem.
- Czekaj,zaraz się postaram Cię odnaleźć.Zostań tam gdzie jesteś.Niedługo będę.
- Dzięki,jesteś kochany.
Rozłączyłam się.Teraz zostaje mi tylko czekać..Pewnie długo mu to zajmie.Tylko co ja mam przez ten czas robić? Najlepiej jak zostanę tu gdzie jestem i nie będę już robić problemów..Zerwałam jabłko z drzewa i zaczęłam je wchłaniać.Mój żołądek dawał o sobie znać..Gdzieś po 20 minutach zaczęłam słyszeć szelest butów.To pewnie Zayne.Mimo woli uśmiechnęłam się.A jeśli nie? Skąd mam pewność,że to on? Znowu zaczęłam się bać i zimny dreszcz przebiegł mi po plecach.Schowałam się za drzewem i czekałam na ciąg dalszy moich dzisiejszych atrakcji.
- Gabriel? Jesteś tu gdzieś? - tak to był mój wybawiciel.Zayne.Jego głos był pełen rezygnacji.Wybiegłam zza drzewa i krzyknęłam :
- Tu jestem!
Jednak widok mnie zmylił.To nie był Zayne...
***
Dzisiaj krótka notka.Wszystko na spontana ;D. A krótka bo muszę już lecieć.Jutro wieczorem postaram się coś dodać.
Dzięki za wszystkie komentarze <3 Aha i jeśli Wam się podoba blog to komentujcie : ) Dla Was to tylko chwilka,a ja przynajmniej wiem,że jest ktoś dla kogo mogę pisać : ) Trzymać mi się *.* Dobranoooooc <3. aha i jeśli chcecie być INFORMOWANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH to napiszcie na moje gg : 41529010 : )
czwartek, 23 lutego 2012
Rozdział trzeci
Kiedy wróciłam do domu,nadal nie mogłam uwierzyć w moje szczęście.Zadzwoniłam do Patrycji<przyjaciółka z Polski>. Po chwili usłyszałam w słuchawce roześmiany głos Pati :
- W końcu dzwonisz ! Co u Ciebie? Wiesz,jak się za tobą stęskniłam ? - cała Patrycja.Nie da mi dojść do słowa,co za..!
- Wszystko ok.Nie uwierzysz kogo dziś spotkałam!
- No kogo? Opowiadaj !
- Zayne Malika - i zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
- hahaha,jasne bo Ci uwierzę! - nie takiej reakcji się spodziewałam,ale ok.
- Przysięgam! Dał mi swój numer i spędziłam z nim dziś całe popołudnie..
-Poprzewracało Ci się w głowie w tym Londynie.Wiedziałam,że pod wpływem Pauli się zmienisz.
Myślisz,że możesz się tak ze mnie nabijać? Cześć.
yy,nie wiedziałam o co jej chodzi.To żałosne.Najlepsza przyjaciółka nie chciała mi uwierzyć,no cóż..
- Siema Gabriel! - usłyszałam głos Pauli.Może ona mi uwierzy.Weszłam do przedpokoju i wszystko jej opowiedziałam.
- Jej,szkoda,że mnie tam nie było..
- Przecież ich nie lubisz! - powiedziałam.Chciało mi się z niej śmiać.
-No,ale są ładnie.Nie zaprzeczysz!
Potem opowiedziałam jej wszystko jeszcze raz ze szczegółami.W końcu nalegała.O 17 miałyśmy się wybrać na zakryte lodowisko.Nie mogłam się doczekać,w końcu nie byłam an tym cholerstwie odkąd złamałam na łyżwach nogę.Oby nie było powtórki z rozrywki.Przed 17 wyszłyśmy z domu.
Miasto było pełne ludzi.Kiedy doszłyśmy kupiłyśmy bilety i wypożyczyłyśmy łyżwy.Na lodzie od razu się wypieprzyłam.Sorry,za słownictwo.Przyzwyczajenie..: ) Cały czas lądowałam na lodzie,w przeciwieństwie do Pauli.Jej wychodziło świetnie.Po 30 minutach upadków na zimny lód miałyśmy wychodzić kiedy nas olśniło.Na lód weszli Niall Horan i Zayne Malik.WTF?! Paula od razu wyjechała na środek lodowiska i zaczęła się popisywać.Pewnie też bym to zrobiła,gdybym umiała jeździć na tym..czymś,ale nie umiałam.Postanowiłam,że lepiej się nie będę ośmieszać i podjechałam do barierki.Kiedy do niej dojechałam przyglądałam się sztuczką Pauli na lodzie.Jeździła genialnie..
Kiedy wpatrywałam się w przyjaciółkę ktoś dotknął mojego ramienia.Odwróciłam się i ukazała mi się twarz z południa.Taaaak,to był Zayne.
- Kolejne spotkanie.Przypadek? - i zaczął ruszać brwiami.Mimo woli uśmiechnęłam się i odpowiedziałam :
- Całkiem możliwe.
Zayne właśnie otwierał buzię i chciał coś powiedzieć kiedy oboje usłyszeliśmy krzyk typu : AŁA.
W jeden chwili odwróciliśmy głowę i zobaczyliśmy na środku lodowiska małą plamę krwi w której leżała..Paula.Serce mi zamarło.Podjechał do niej Niall.
- To moja przyjaciółka - krzyknęłam do Zayne.Miałam oczy pełne łez - Mógłbyś podjechać i jej pomóc? - spytałam błagalnie.
- Jasne,ale może podjedź ze mną?
- Ja..nie umiem.Jeszcze się wywalę.
Zayne złapał mnie za rękę.O Boże..Dreszcze mnie przeszły! Razem podjechaliśmy do Pauli.
- Paula! Paula,dzwonić po karetkę?
- Nieee..Nic mi się nie stało..Stłukłam tylko kolano.Chyba - powiedziała ledwie przytomnym głosem i zaczęła rozglądać się wokół. Kiedy zobaczyła Niall'a skorzystała z okazji - Mogę prosić o autograf?
Jezu,ona ma inteligencję,nie powiem..W takim momencie.Niall uśmiechnął się.
- Tak,ale teraz może pojedziemy do tego szpitala? - powiedział.
Oczy Pauli zrobiły się jak pięciozłotówki i tylko kiwnęła głową.Moja przyjaciółka próbowała się podnieść,ale coś jej nie wychodziło.Było mi jej strasznie żal..Niall podniósł ją i wziął na ręce.
Paula zakryła sobie usta rękami,żeby nie piszczeć.A mi wydawało się,że to wszystko jest jakimś snem.Te wakacje na pewno zostaną mi dłuuuugo w pamięci.
Podjechaliśmy z Zaynem,Niallem i Paulą do wyjścia.Podszedł do nas wielki ochroniarz i zaprowadził do limuzyny.Po 20 minutach drogi zajechaliśmy do jakiegoś niebieskiego budynku.Najprawdopodobniej był to szpital.Podeszła do nas pielęgniarka i posadziła Paulę na jakimś wózku.Przyjaciółka spała i trzymała Niallera za rękę.On tylko się uśmiechnął i pojechał z nią.Ja postanowiłam zaczekać na korytarzu.Po chwili doszedł do mnie Zayne z kubkiem czekolady.Było gorąco,ale co tam.
- Śmieszna jest ta twoja przyjaciółka - powiedział i uśmiechnął się.Znowu tak uroczo,no żesz!
- To Paula.Zgadzam się z Tobą,z nią zawsze są jakieś odpały,ale nie sądziłam,że aż takie..
-Masz na myśli,to że Niall niósł ją na rękach?
- Mniej więcej.
- Coś mi się wydaje,że Niall'owi spodobała się twoja przyjaciółka - powiedział mulat i napił się czekolady.
- Ona ma już chłopaka..
-A Ty? - zapytał.
- Ja..Nie.
Uśmiechnął się i popatrzył mi tymi świdrującymi oczami w moje paczadła.Zmieszałam się i napił czekolady.Po sekundzie,góra dwóch wyplułam ją.Była strasznie gorąca.Zapamiętam,żeby nigdy nie pić czekolady w lecie! Nigdy! Pech chciał,że moja czekolada wylądowała na Zaynie.Strzeliłam buraka i popatrzyłam na niego przepraszająco.
- Przepraszam! Jezu,nie chciałam..Na prawdę..Ta czekolada,ona była gorąca!
- Nic się nie stało,nie przejmuj się tym tak - widać było,że nie chował urazy.Ale było mi tak głupio..
Pobrudziłam mu białą bluzkę na które została wielka brązowa plama.
- Upiorę Ci ją - zaproponowałam.
-Nie,wolę,żeby została taka na zawsze.Na pamiątkę- dziwne..Czekolada z mojej buzi na pamiątkę?
Okej nie wnikam..
Z sali wyszedł właśnie Niall.Zobaczył nas i podbiegł.Kiedy zobaczył moje arcydzieło na koszulce Zayna zaczął się śmiać na cały korytarz.Poczułam,że robią mi się rumieńce na twarzy.No,świetnie!
- Stary,ale się urządziłeś - powiedział przez śmiech Niall.
Ja z Zaynem popatrzyliśmy na siebie,ale nic mu nie odpowiedzieliśmy..
- Co z Paulą? - spytałam.
- Wszystko dobrze.Tylko mi ręki nie chciały puścić.. - odpowiedział Niall.
***
Coś mi nie wyszedł ten rozdział.Zresztą sami oceńcie : ) Kolejna notka będzie jutro lub w sobotę : )
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 Bez Was to wszystko nie miałoby sensu! Jesteście najlepsi : *
Kontakt ze mną w poprzedniej notce :) Pzdr. wszystkich :3.
- W końcu dzwonisz ! Co u Ciebie? Wiesz,jak się za tobą stęskniłam ? - cała Patrycja.Nie da mi dojść do słowa,co za..!
- Wszystko ok.Nie uwierzysz kogo dziś spotkałam!
- No kogo? Opowiadaj !
- Zayne Malika - i zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
- hahaha,jasne bo Ci uwierzę! - nie takiej reakcji się spodziewałam,ale ok.
- Przysięgam! Dał mi swój numer i spędziłam z nim dziś całe popołudnie..
-Poprzewracało Ci się w głowie w tym Londynie.Wiedziałam,że pod wpływem Pauli się zmienisz.
Myślisz,że możesz się tak ze mnie nabijać? Cześć.
yy,nie wiedziałam o co jej chodzi.To żałosne.Najlepsza przyjaciółka nie chciała mi uwierzyć,no cóż..
- Siema Gabriel! - usłyszałam głos Pauli.Może ona mi uwierzy.Weszłam do przedpokoju i wszystko jej opowiedziałam.
- Jej,szkoda,że mnie tam nie było..
- Przecież ich nie lubisz! - powiedziałam.Chciało mi się z niej śmiać.
-No,ale są ładnie.Nie zaprzeczysz!
Potem opowiedziałam jej wszystko jeszcze raz ze szczegółami.W końcu nalegała.O 17 miałyśmy się wybrać na zakryte lodowisko.Nie mogłam się doczekać,w końcu nie byłam an tym cholerstwie odkąd złamałam na łyżwach nogę.Oby nie było powtórki z rozrywki.Przed 17 wyszłyśmy z domu.
Miasto było pełne ludzi.Kiedy doszłyśmy kupiłyśmy bilety i wypożyczyłyśmy łyżwy.Na lodzie od razu się wypieprzyłam.Sorry,za słownictwo.Przyzwyczajenie..: ) Cały czas lądowałam na lodzie,w przeciwieństwie do Pauli.Jej wychodziło świetnie.Po 30 minutach upadków na zimny lód miałyśmy wychodzić kiedy nas olśniło.Na lód weszli Niall Horan i Zayne Malik.WTF?! Paula od razu wyjechała na środek lodowiska i zaczęła się popisywać.Pewnie też bym to zrobiła,gdybym umiała jeździć na tym..czymś,ale nie umiałam.Postanowiłam,że lepiej się nie będę ośmieszać i podjechałam do barierki.Kiedy do niej dojechałam przyglądałam się sztuczką Pauli na lodzie.Jeździła genialnie..
Kiedy wpatrywałam się w przyjaciółkę ktoś dotknął mojego ramienia.Odwróciłam się i ukazała mi się twarz z południa.Taaaak,to był Zayne.
- Kolejne spotkanie.Przypadek? - i zaczął ruszać brwiami.Mimo woli uśmiechnęłam się i odpowiedziałam :
- Całkiem możliwe.
Zayne właśnie otwierał buzię i chciał coś powiedzieć kiedy oboje usłyszeliśmy krzyk typu : AŁA.
W jeden chwili odwróciliśmy głowę i zobaczyliśmy na środku lodowiska małą plamę krwi w której leżała..Paula.Serce mi zamarło.Podjechał do niej Niall.
- To moja przyjaciółka - krzyknęłam do Zayne.Miałam oczy pełne łez - Mógłbyś podjechać i jej pomóc? - spytałam błagalnie.
- Jasne,ale może podjedź ze mną?
- Ja..nie umiem.Jeszcze się wywalę.
Zayne złapał mnie za rękę.O Boże..Dreszcze mnie przeszły! Razem podjechaliśmy do Pauli.
- Paula! Paula,dzwonić po karetkę?
- Nieee..Nic mi się nie stało..Stłukłam tylko kolano.Chyba - powiedziała ledwie przytomnym głosem i zaczęła rozglądać się wokół. Kiedy zobaczyła Niall'a skorzystała z okazji - Mogę prosić o autograf?
Jezu,ona ma inteligencję,nie powiem..W takim momencie.Niall uśmiechnął się.
- Tak,ale teraz może pojedziemy do tego szpitala? - powiedział.
Oczy Pauli zrobiły się jak pięciozłotówki i tylko kiwnęła głową.Moja przyjaciółka próbowała się podnieść,ale coś jej nie wychodziło.Było mi jej strasznie żal..Niall podniósł ją i wziął na ręce.
Paula zakryła sobie usta rękami,żeby nie piszczeć.A mi wydawało się,że to wszystko jest jakimś snem.Te wakacje na pewno zostaną mi dłuuuugo w pamięci.
Podjechaliśmy z Zaynem,Niallem i Paulą do wyjścia.Podszedł do nas wielki ochroniarz i zaprowadził do limuzyny.Po 20 minutach drogi zajechaliśmy do jakiegoś niebieskiego budynku.Najprawdopodobniej był to szpital.Podeszła do nas pielęgniarka i posadziła Paulę na jakimś wózku.Przyjaciółka spała i trzymała Niallera za rękę.On tylko się uśmiechnął i pojechał z nią.Ja postanowiłam zaczekać na korytarzu.Po chwili doszedł do mnie Zayne z kubkiem czekolady.Było gorąco,ale co tam.
- Śmieszna jest ta twoja przyjaciółka - powiedział i uśmiechnął się.Znowu tak uroczo,no żesz!
- To Paula.Zgadzam się z Tobą,z nią zawsze są jakieś odpały,ale nie sądziłam,że aż takie..
-Masz na myśli,to że Niall niósł ją na rękach?
- Mniej więcej.
- Coś mi się wydaje,że Niall'owi spodobała się twoja przyjaciółka - powiedział mulat i napił się czekolady.
- Ona ma już chłopaka..
-A Ty? - zapytał.
- Ja..Nie.
Uśmiechnął się i popatrzył mi tymi świdrującymi oczami w moje paczadła.Zmieszałam się i napił czekolady.Po sekundzie,góra dwóch wyplułam ją.Była strasznie gorąca.Zapamiętam,żeby nigdy nie pić czekolady w lecie! Nigdy! Pech chciał,że moja czekolada wylądowała na Zaynie.Strzeliłam buraka i popatrzyłam na niego przepraszająco.
- Przepraszam! Jezu,nie chciałam..Na prawdę..Ta czekolada,ona była gorąca!
- Nic się nie stało,nie przejmuj się tym tak - widać było,że nie chował urazy.Ale było mi tak głupio..
Pobrudziłam mu białą bluzkę na które została wielka brązowa plama.
- Upiorę Ci ją - zaproponowałam.
-Nie,wolę,żeby została taka na zawsze.Na pamiątkę- dziwne..Czekolada z mojej buzi na pamiątkę?
Okej nie wnikam..
Z sali wyszedł właśnie Niall.Zobaczył nas i podbiegł.Kiedy zobaczył moje arcydzieło na koszulce Zayna zaczął się śmiać na cały korytarz.Poczułam,że robią mi się rumieńce na twarzy.No,świetnie!
- Stary,ale się urządziłeś - powiedział przez śmiech Niall.
Ja z Zaynem popatrzyliśmy na siebie,ale nic mu nie odpowiedzieliśmy..
- Co z Paulą? - spytałam.
- Wszystko dobrze.Tylko mi ręki nie chciały puścić.. - odpowiedział Niall.
***
Coś mi nie wyszedł ten rozdział.Zresztą sami oceńcie : ) Kolejna notka będzie jutro lub w sobotę : )
Dziękuję za wszystkie komentarze <3 Bez Was to wszystko nie miałoby sensu! Jesteście najlepsi : *
Kontakt ze mną w poprzedniej notce :) Pzdr. wszystkich :3.
środa, 22 lutego 2012
Rozdział drugi
Po jedenastej w nocy wreszcie opuściliśmy bar Pauli.Jak ona może tam tak długo usiedzieć? Nie wiem jak ona,ja bym rady nie dała.Nie ma mocy!
Kiedy wyszłyśmy z baru,nastąpił przełom.Zobaczyłam owego Konrada.Wtf? Co on tu robi? Nie musiałam jednak długo czekać na reakcję,bo Paula- co zdziwiło mnie na maksa- rzuciła mu się w ramiona.
-ee,o co tu chodzi? - powiedziałam lekko zmieszana.
- Gab,to jest mój chłopak.Konrad - Paula była cała rozpromieniona.Na jej bladych policzkach pojawiły się rumieńce.Konrad ciągle mi się przypatrywał tymi świdrującymi oczami.Nie powiem,to było denerwujące.
-My już się znamy - powiedział po chwili.Paula zrobiła wielkie oczy i zaczęła wypytywać o szczegóły naszego poznania się itp.Szybko streściłam jej naszą jakże uroczą historię poznania się.Wszyscy wsiedliśmy do jakiegoś auta i pojechaliśmy do domu Pauli.Miałam być tam pierwszy raz.W drodze zasnęłam.Kiedy się przebudziłam dojeżdżaliśmy właśnie do wielkiego bloku na którym pełno było graffiti.Byłam padnięta.Marzyłam tylko o wygodnym łóżku i długim,bardzo długim śnie.Jednak czekała mnie jeszcze podróż,bo Paulina mieszkała na trzynastym piętrze.Czyżby pech? ( 13- pechowa liczy,przynajmniej w moim przypadku ) . Kiedy w końcu weszliśmy Paula wskazała mi mały pokój.Ściany były poobklejane plakatami z Eminemem,50 Cent'em itp.Paulina uwielbia ich.Ja tam wolę One Direction.W pokoju było niewielkie drewniane łóżko,biurko i dwie szafy.Nie licząc lampki i jakichś miśków.Bez przebierania się w piżamę padłam na łóżko i momentalnie zasnęłam.
***
Obudziłam się o szóstej.Nawet tu nie mogłam się wyspać.Rano obudziły mnie dźwięki samochodów które jeździły tuż pod blokiem.Wstałam i poszłam do łazienki.
-Jezu,przepraszam! - mój pech..W łazience stał półnagi Konrad.Nawet nie wiedziałam,że tu nocował.Fajnie,pierwsza wtopa zaliczona..
-yy,nic się nie stało,ale daj mi jeszcze pięć minut - powiedział speszony.
Poszłam do pokoju i postanowiłam się trochę ogarnąć,skoro łazienka zajęta.Wyciągnęłam lusterko i zaczęłam się przeglądać.W końcu to moje codzienne zajęcie,ot co! wtf?! Jak ja wyglądam...
Miałam rozmazany tusz na całej twarzy,włosy był rozczochrane jak nigdy i na dodatek całe ubrania mi się pomięły.I co sobie teraz pomyśli chłopak przyjaciółki?.. Świetnie!
Do pokoju weszła Paula.
- Siema Słonko - jak zwykle ze swoimi przesłodzonymi tekstami.
-Cześć.Na którą masz do pracy?
- O siódmej mam być na miejscu,więc już wychodzę.Chcesz iść ze mną?
- Raczej nie,pójdę zaraz na jakieś zakupy a potem na plażę.Stęskniłam się za tym,no wiesz..
-Jasne.Ja będę gdzieś o 14.
- Dobra.Pauula,czekaj.A Konrad już poszedł?
-ym,właśnie wyszedł.Ok,ja muszę się sprężać.Pa kochana!
Dobra,łazienka w końcu wolna.Mogę udać się do mojego raju.W łazience szybko umyłam włosy i związałam je w wysoką kitkę.Makijaż jak zwykle ten sam.Potem poszukałam w szafce białej bokserki,zarzuciłam na to sweter w paski.Dobra,zostały mi tylko spodnie..Mój największy dylemat..
Zdecydowałam się na krótkie jeansowe spodenki no i cenvers'y. Zamknęłam mieszkanie i zbiegłam po klatce schodowej na dół.Kiedy tylko byłam u dołu poczułam zapach papierosów.Nienawidzę tego.
Nie długo musiałam czekać,kiedy zobaczyłam grupkę dresów.Palili i co drugie słowo przeklinali.Chciałam jak najszybciej koło nich przejść.Nie wiem,jak wy,ale tacy ludzie zawsze wzbudzali we mnie lęk.
- ej,czekaj czekaj koleżanko - zawołał jeden z łysą głową i zaczął biec w moją stronę.
- śpieszy mi się! - rzuciłam pośpiesznie i jak najszybciej starałam się pobiec gdzieś gdzie chłopak mnie nie znajdzie.Po chwili zobaczyłam warzywniaka.Weszłam i przeczekałam tam piętnaście minut udając,że czegoś szukam.Wreszcie wybrałam kilka jabłek,ogórki,truskawki i jajka.Kiedy wyszłam ze sklepów nikogo nie było.Ulga..i to jaka. Zaczęłam zmierzać w stronę domu,kiedy ktoś nagle uderzył we mnie z taką siłą,że runęłam na ziemię.
- aua.Mógłbyś trochę uważać? - super.Jajka mi się zbiły,jabłka rozleciały po całym chodniku a z truskawek została czerwona ciapa.
- Cicho ! - krzyknął nieznajomy i wciągnął mnie w ciemny kąt za sklepem.
Podniosłam głowę i zobaczyłam tak dobrze znane mi ze zdjęć oczy,twarz i włosy.Serce,zaczęło mi łomotać w klatce piersiowej.Chciało mi się piszczeć! To był..Zayne Malik ! Już otwierałam buzię żeby coś powiedzieć,kiedy on zakrył mi usta swoją dłonią.Czułam od niego perfumy.Po paru minutach wreszcie wyszliśmy z ciemnego kąta.
- Przepraszam za te zakupy..I za to że cię zaciągnąłem w to miejsce - tu wskazał w kąt w którym jeszcze przed chwilą przebywaliśmy - Po prostu goniły mnie fanki.Dużo fanek..
Jeju,jaki on słodki jak się tłumaczy.
- Nic się nie stało.
-Tak w ogóle jestem Zayne.
-W Twoim przypadku nie musisz mi się przedstawiać - uśmiechnęłam się.
- A Ty jak się nazywasz?
- Gabriel.
- Miło mi.Może mógłbym Ci się jakoś odpłacić ? - powiedział i znowu tak uroczo się uśmiechnął.
Miałam nogi jak z waty!
- Chyba nie ma takiej potrzeby - jaka głupia jestem! To najprawdopodobniej pierwsza i ostatnia okazja zobaczenia Zayna Malika.
- Może jednak? - namawiał mnie chłopak i robił przy tym śmieszne miny.I tak zabawnie ruszał brwiami.
- Skoro nalegasz..- próbowałam się uśmiechnąć,ale chyba mi nie wyszło
- To może chodźmy na spacer?
- Jasne.
I poszliśmy wzdłuż mola.Cały czas rozmawialiśmy i świetnie się dogadywaliśmy.Przynajmniej tak mi się wydaje.Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się.Nie mogłam uwierzyć,że gadam z tym sławnym Zaynem!Kiedy miałam już wracać potknęłam się i zachwiałam się.W ostatniej chwili Zayne mnie złapał.Musiało to dziwnie wyglądać,bo ludzie zaczęli robić Nam zdjęcia.
- Dzięki,ale lepiej już pójdę..- powiedziałam i odwróciłam się od mulata.
- Czekaj - Czego on znowu chce? - Jesteś inna od wszystkich naszych fanek..Jeśli masz ochotę zadzwoń.Kiedyś tam..
I dał mi papierek z cyframi.Numer telefonu.Uśmiechnęłam się i odeszłam.Odwzajemnił uśmiech..
***
Kolejna notka.Mam nadzieję,że się spodoba : ) Dziękuję za wszystkie komentarze.Przynajmniej ktoś czyta moje wypociny :*
Dziękuję,jeszcze raz <3. Gdyby ktoś się pogadać,zapytać o coś,albo zostać informowanym o kolejnych notkach proszę pisać na mój numer gg : 41529010 Pozdrawiam wszystkich : )
Kiedy wyszłyśmy z baru,nastąpił przełom.Zobaczyłam owego Konrada.Wtf? Co on tu robi? Nie musiałam jednak długo czekać na reakcję,bo Paula- co zdziwiło mnie na maksa- rzuciła mu się w ramiona.
-ee,o co tu chodzi? - powiedziałam lekko zmieszana.
- Gab,to jest mój chłopak.Konrad - Paula była cała rozpromieniona.Na jej bladych policzkach pojawiły się rumieńce.Konrad ciągle mi się przypatrywał tymi świdrującymi oczami.Nie powiem,to było denerwujące.
-My już się znamy - powiedział po chwili.Paula zrobiła wielkie oczy i zaczęła wypytywać o szczegóły naszego poznania się itp.Szybko streściłam jej naszą jakże uroczą historię poznania się.Wszyscy wsiedliśmy do jakiegoś auta i pojechaliśmy do domu Pauli.Miałam być tam pierwszy raz.W drodze zasnęłam.Kiedy się przebudziłam dojeżdżaliśmy właśnie do wielkiego bloku na którym pełno było graffiti.Byłam padnięta.Marzyłam tylko o wygodnym łóżku i długim,bardzo długim śnie.Jednak czekała mnie jeszcze podróż,bo Paulina mieszkała na trzynastym piętrze.Czyżby pech? ( 13- pechowa liczy,przynajmniej w moim przypadku ) . Kiedy w końcu weszliśmy Paula wskazała mi mały pokój.Ściany były poobklejane plakatami z Eminemem,50 Cent'em itp.Paulina uwielbia ich.Ja tam wolę One Direction.W pokoju było niewielkie drewniane łóżko,biurko i dwie szafy.Nie licząc lampki i jakichś miśków.Bez przebierania się w piżamę padłam na łóżko i momentalnie zasnęłam.
***
Obudziłam się o szóstej.Nawet tu nie mogłam się wyspać.Rano obudziły mnie dźwięki samochodów które jeździły tuż pod blokiem.Wstałam i poszłam do łazienki.
-Jezu,przepraszam! - mój pech..W łazience stał półnagi Konrad.Nawet nie wiedziałam,że tu nocował.Fajnie,pierwsza wtopa zaliczona..
-yy,nic się nie stało,ale daj mi jeszcze pięć minut - powiedział speszony.
Poszłam do pokoju i postanowiłam się trochę ogarnąć,skoro łazienka zajęta.Wyciągnęłam lusterko i zaczęłam się przeglądać.W końcu to moje codzienne zajęcie,ot co! wtf?! Jak ja wyglądam...
Miałam rozmazany tusz na całej twarzy,włosy był rozczochrane jak nigdy i na dodatek całe ubrania mi się pomięły.I co sobie teraz pomyśli chłopak przyjaciółki?.. Świetnie!
Do pokoju weszła Paula.
- Siema Słonko - jak zwykle ze swoimi przesłodzonymi tekstami.
-Cześć.Na którą masz do pracy?
- O siódmej mam być na miejscu,więc już wychodzę.Chcesz iść ze mną?
- Raczej nie,pójdę zaraz na jakieś zakupy a potem na plażę.Stęskniłam się za tym,no wiesz..
-Jasne.Ja będę gdzieś o 14.
- Dobra.Pauula,czekaj.A Konrad już poszedł?
-ym,właśnie wyszedł.Ok,ja muszę się sprężać.Pa kochana!
Dobra,łazienka w końcu wolna.Mogę udać się do mojego raju.W łazience szybko umyłam włosy i związałam je w wysoką kitkę.Makijaż jak zwykle ten sam.Potem poszukałam w szafce białej bokserki,zarzuciłam na to sweter w paski.Dobra,zostały mi tylko spodnie..Mój największy dylemat..
Zdecydowałam się na krótkie jeansowe spodenki no i cenvers'y. Zamknęłam mieszkanie i zbiegłam po klatce schodowej na dół.Kiedy tylko byłam u dołu poczułam zapach papierosów.Nienawidzę tego.
Nie długo musiałam czekać,kiedy zobaczyłam grupkę dresów.Palili i co drugie słowo przeklinali.Chciałam jak najszybciej koło nich przejść.Nie wiem,jak wy,ale tacy ludzie zawsze wzbudzali we mnie lęk.
- ej,czekaj czekaj koleżanko - zawołał jeden z łysą głową i zaczął biec w moją stronę.
- śpieszy mi się! - rzuciłam pośpiesznie i jak najszybciej starałam się pobiec gdzieś gdzie chłopak mnie nie znajdzie.Po chwili zobaczyłam warzywniaka.Weszłam i przeczekałam tam piętnaście minut udając,że czegoś szukam.Wreszcie wybrałam kilka jabłek,ogórki,truskawki i jajka.Kiedy wyszłam ze sklepów nikogo nie było.Ulga..i to jaka. Zaczęłam zmierzać w stronę domu,kiedy ktoś nagle uderzył we mnie z taką siłą,że runęłam na ziemię.
- aua.Mógłbyś trochę uważać? - super.Jajka mi się zbiły,jabłka rozleciały po całym chodniku a z truskawek została czerwona ciapa.
- Cicho ! - krzyknął nieznajomy i wciągnął mnie w ciemny kąt za sklepem.
Podniosłam głowę i zobaczyłam tak dobrze znane mi ze zdjęć oczy,twarz i włosy.Serce,zaczęło mi łomotać w klatce piersiowej.Chciało mi się piszczeć! To był..Zayne Malik ! Już otwierałam buzię żeby coś powiedzieć,kiedy on zakrył mi usta swoją dłonią.Czułam od niego perfumy.Po paru minutach wreszcie wyszliśmy z ciemnego kąta.
- Przepraszam za te zakupy..I za to że cię zaciągnąłem w to miejsce - tu wskazał w kąt w którym jeszcze przed chwilą przebywaliśmy - Po prostu goniły mnie fanki.Dużo fanek..
Jeju,jaki on słodki jak się tłumaczy.
- Nic się nie stało.
-Tak w ogóle jestem Zayne.
-W Twoim przypadku nie musisz mi się przedstawiać - uśmiechnęłam się.
- A Ty jak się nazywasz?
- Gabriel.
- Miło mi.Może mógłbym Ci się jakoś odpłacić ? - powiedział i znowu tak uroczo się uśmiechnął.
Miałam nogi jak z waty!
- Chyba nie ma takiej potrzeby - jaka głupia jestem! To najprawdopodobniej pierwsza i ostatnia okazja zobaczenia Zayna Malika.
- Może jednak? - namawiał mnie chłopak i robił przy tym śmieszne miny.I tak zabawnie ruszał brwiami.
- Skoro nalegasz..- próbowałam się uśmiechnąć,ale chyba mi nie wyszło
- To może chodźmy na spacer?
- Jasne.
I poszliśmy wzdłuż mola.Cały czas rozmawialiśmy i świetnie się dogadywaliśmy.Przynajmniej tak mi się wydaje.Żartowaliśmy i wygłupialiśmy się.Nie mogłam uwierzyć,że gadam z tym sławnym Zaynem!Kiedy miałam już wracać potknęłam się i zachwiałam się.W ostatniej chwili Zayne mnie złapał.Musiało to dziwnie wyglądać,bo ludzie zaczęli robić Nam zdjęcia.
- Dzięki,ale lepiej już pójdę..- powiedziałam i odwróciłam się od mulata.
- Czekaj - Czego on znowu chce? - Jesteś inna od wszystkich naszych fanek..Jeśli masz ochotę zadzwoń.Kiedyś tam..
I dał mi papierek z cyframi.Numer telefonu.Uśmiechnęłam się i odeszłam.Odwzajemnił uśmiech..
***
Kolejna notka.Mam nadzieję,że się spodoba : ) Dziękuję za wszystkie komentarze.Przynajmniej ktoś czyta moje wypociny :*
Dziękuję,jeszcze raz <3. Gdyby ktoś się pogadać,zapytać o coś,albo zostać informowanym o kolejnych notkach proszę pisać na mój numer gg : 41529010 Pozdrawiam wszystkich : )
wtorek, 21 lutego 2012
Rozdział pierwszy
Dobra teraz się boję.Jestem już pełnoletnia,mogę zacząć samodzielne życie.To wszystko stało się tak szybko,kurde.Całe dzieciństwo przeleciało mi przed oczami w mgnieniu oka.A teraz co?
Mam jechać na wakacje do Pauli.Mojej przyjaciółki z dzieciństwa.Ostatni raz widziałam ją na święta,kiedy się przeprowadzała do Londynu.Ta,fajnie.Tęsknie za nią tak cholernie..A teraz w końcu ją zobaczę,ale będzie mi smutno pożegnać się z przyjaciółmi i rodziną.Niby to tylko dwa miesiące,no ale spk.Lecę na do Pati.W końcu muszę się z nią pożegnać.
***
-Wstawaj! - usłyszałam głośny krzyk mamy.Fajne przywitanie!
-Coo? Już?!
-Już szósta.Jak chcesz zdążyć na samolot to migiem to łazienki! - wskazała mi palcem drzwi.
-Dobra,dobra! Już wstaję..- bo co miałam zrobić? W końcu jadę do przyjaciółki.
W łazience jak zawsze,pomalowałam się,uczesałam i ubrałam szarą bluzkę na ramiączkach,na to bejsbolówkę i jasne rurki.Na dole szybko zjadłam śniadanie,pożegnałam się z rodziną.Wiecie,takie tam czułe słówka i zadzwoniłam po taksówkę.Kiedy czekałam na taksówkę usiadłam na oknie i myślałam,czy to wszystko ma sens.
-Siemanoooooooo! - któż by inny jak nie mój brat.Tylko jego mi tu trzeba było normalnie -,-
- Weź idź wyjdź! - okej nie miałam ochoty na rozmowy,a zwłaszcza z kimś kto robił sobie ze mnie jaja od 18 lat.
- Siostra,nie miałem okazji się pożegnać - podszedł i przytulił się do mnie.Trochę za mocno,bo coś mi szczeliło w szyi,ale to mniejsza.
- Ałć,spadaj mnie bucu - ale pomimo to uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Potem wywaliliśmy się na łóżko i przez dobre 10 minut łaskotaliśmy się.Marcin w końcu mnie puścił kiedy tato wszedł do pokoju i oznajmił,że taksówka już przybyła.Jeszcze raz ucałowałam wszystkich i wyszłam z domu.Wtedy zachciało mi się płakać.W końcu nigdy an tak długo nie żegnałam się z najbliższymi.Na lotnisku pełno ludzi.Luuuz.Teraz tylko muszę czekać.Nienawidzę latać samolotami,boję się ich straaaaaaaasznie.Cholera.
- Pasażerowie udający się do Londynu mają przyjść na stanowisko trzecie - odezwał się głośny damski głos w głośnikach.
Nie zbyt wiedziałam gdzie się udać więc zatrzymałam wysokiego blondyna.
-Przepraszam,nie wiesz gdzie jest stanowisko numer trzy?
- Ty do Londynu?
- Tak.
- To chodź za mną - powiedział i uśmiechnął się - tak w ogóle jestem Konrad.
- Gabriel.Miło mi - wcale nie było mi miło.Serce ruchało mi płuco i było mi duszno.
W końcu doszliśmy do stanowiska.Było strasznie dużo ludzi.Po chwili zgubiłam Konrada,ale co tam.
Szczerze mówiąc nie jest mi do niczego potrzebny,a zresztą źle się czułam w jego towarzystwie.
Po godzinie oczekiwania wreszcie weszliśmy do samolotu.Zajęłam miejsce przy oknie.To mój pierwszy raz lecenia tym szajsem ( samolotem ) .
- Mogę tu siąść ? - zapytał mnie ktoś.
Odwróciłam się i zobaczyłam niebieskookiego blondyna.Konrada.
-Spoko,siadaj.
Resztę podróży spędziłam na głębokim śnie.Kiedy się obudziłam leżałam na czymś miękkim.
Ta,świetnie.To było ramię Konrada.On też spał i trzymał rękę na moich plecach.Wtf? Co to ma być? Delikatnie wysunęłam się z jego objęcia i czekałam na lądowanie.Po 30 minutach wreszcie ten lot się zakończył.Konrad nadal spał.Chyba muszę go obudzić.
-Ej Ty - wiem,nie zbyt miło - wstawaj.Człowieku masz twardy sen! - nadal spał.Zaczęłam go łaskotać.Efekt był natychmiastowy.
- Przestań,przestań! - krzyczał i w końcu wstał.Wyszliśmy i kupiłam sobie kawę.Byłam padnięta.Najchętniej walnęłabym się na łóżko i poszła spać,ale teraz nie o tym muszę myśleć.Podeszłam do taksówki.
-Dzień dobry.Mógłby pan zawieść mnie do klubu Murine Pieces - tak wiem,inteligenta nazwa.
- Wsiadaj Pani - powiedział facet z siwymi wąsami.
Cały czas gapiłam się przez okno i podziwiałam wielkie miasto.Super się tu pewnie mieszka.
Napisałam sms do Pauli,że już jadę do jej klubu.Odpisała ' Świetnie,właśnie na Ciebie czekam : ) '
Po pól godziny drogi w końcu dojechaliśmy.Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do clubu.
Nie musiałam długo czekać kiedy podszedł do mnie jakiś play boy z włosami na żelu.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wrażenia czy mam przejść jeszcze raz maleńka? - powiedział.Gorszego tekstu się nie dało? -,- Co za palant. Chciałam mu coś powiedzieć,ale właśnie nadeszła Paula.Jak zwykle wyglądała genialnie.Lśniące brązowe włosy spięte w ciasny kok na głowie a na tym bandana.Miała delikatny makijaż,taki ładny.Ej,też taki chcę! I ubrana była w krótkie spodenki i bluzkę z KSU ( uwielbia ten zespół ).
- Cześć farfoclu ! - powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
- Paula ! - i zaczęłyśmy się przytulać.
- Nic się nie zmieniłaś.Jak zawsze zawsze wyglądasz fenomenalnie!- ehh,nie musiała mi tak schlebiać,no ale chętnie posłucham,szczerze mówiąc.
Zaczęłyśmy rozmawiać,w końcu tak długo się nie widziałyśmy.
- Gab,ty nadal lubisz One Direction? - zapytała z figlarnym uśmieszkiem.
- Jasne!
- Bo,wiesz.W tym tygodniu oni mają mieć tu koncert.Wyobrażasz to sobie?
W jednej chwili osłupiałam.Straciłam dech.Kocham 1D ! <3 Oni tu?
- Żartujesz? - spytałam z wielkimi oczami.
- Nie.Nawet...kupiłam bilety!- i pokazała mi dwa małe papierki.
- Jesteś zajebista - i znowu zaczęłam ją przytulać.
Potem pomagałam jej obsługiwać klientów,a na wieczór miałyśmy się udać do niej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)